03.01.2011 21:50
Wrześniowa akcja ulotka... I nie tylko.
Póki mam moc będę pisał... Tylko o czym? No wiem, wiem
o motorach a o czym innym? A może jednak? W końcu to riderblog
!
Inspirując się muzyką która dodaje sił i
popycha nie raz do rzeczy co najmniej głupich.
Nie będę już
zanudzał choć i tak prędzej czy później to zrobię... Więc
wygodnie usiądźcie bo na samym wstępie oznajmiam, że na pewno się
rozpiszę... To mój znak rozpoznawczy...
Kolejna letnia opowieść... Był już wrzesień. Mniej więcej
połowa miesiąca. Zaczęła się szkoła. Jeździło się wtedy
kiedy się mogło, kiedy była chwila wolnego czasu, nie zawsze
pozwalała na nie pogoda, poziom paliwa w baku czy ilość zadań
domowych zadanych przez nauczycielkę z matmy.
Dostałem od
ojca bojowe zadanie... "Bojowe" przeważnie oznacza coś,
co unika się szerokim łukiem. Ale na szczęście nie tym razem.
Polecenie brzmiało " rozwieś ulotki po
wioskach."
Ulotki na słupy ogłoszeniowe, no
wiecie...
No więc. Nie muszę wam już chyba
mówić... Plecak... ble ble ble (to co zawsze)... ulotki i
klej. No i oczywiście poprosiłem o pieniądze na benzynę...
No w sumie nie musiałem... Ojciec wpakował mi je w ręce
razem z wypisanymi ulotkami.
I tu standardowo,
podróż rowerem do dziadków...
Odpaliłem
maszynę, ubrałem się. Pojechałem na orlen w centrum miasta,
zatankowałem do pełna paro litrowy bak.
Zapowiadała się
fajna podróż. Przez chmury przebijały się jedne z
ostatnich w te lato promieni słońca. Pogoda przypominała, że
zbliża się nieubłaganie jesień. Na asfalcie było widać kałuże po
przedwczorajszym deszczu. Mniej więcej piętnaście stopni.
Wyjechałem przez miasto ulicą Poznańską. Jedną z
najdłuższych w mojej 20 tysięcznej mieścinie. Po drodze tory
kolejowe, domki jednorodzinne, bloki... Coś zwyczajnego.
Kierowałem się do Bobowicka, tam na słupie miały zawisnąć
pierwsze ulotki dzisiejszego dnia. Wjechałem do wsi, po lewej
stronie małe jezioro, strome zejście na wąską plaże i puste
pomosty, kolejna oznaka że wakacje skończyły się już dobre dwa
tygodnie temu... Ale dlaczego? Przecież lato jest piękne. Ale
wszystko co dobre i piękne...szybko się kończy. No nic,
niestety nie mamy na to wpływu.
Szybko rozwiesiłem
ulotki na pierwszym słupie obok spożywczaka, spotkałem znajomego,
zamieniłem z nim dwa zdania i pojechałem dalej. Przejazd przez
lubianą przeze mnie brukowaną alejką. Nieciekawy wyjazd, skręt w
lewo. Słup przy kościele. Myk, myk... jedziemy dalej. Teraz
trzeba było się trochę wrócić. Przejazd prosto, i zakręt w
prawo obok pamiętnego krzyża... I znowu w głowie
przemknął mi ten przeklęty samochód...(patrz poprzednie
wpisy).
Prosta do Policka. Akurat rozwieszałem ulotkę na
jedynym słupie w tej wsi i usłyszałem jak prostaccy żyją tu
ludzie. Szła kobieta, średniego wieku, rozmawiała przez telefon
przy okazji rzucając całą paletą niecenzuralnych słów
zaczynających się na k, w różnych formach
osobowych i wariantach. Kobieta ta używała tego słowa jako
przecinka w swoich prostackich, pozbawionych kultury zdaniach.
Gdy tak stałem tam i słuchałem tego bełkotu i nie wiedziałem czy
śmiać się czy płakać. W końcu z pobliskiego sklepu wyszedł młody
facet i uciszył te babsko tekstem w stylu " w oborze
mieszkasz czy jak?", babka spaliła się, poczerwieniała i
kontynuowała rozmowę w bardziej cywilizowany sposób.
Kolejna sytuacja która została mi w pamięci.
Zapiąłem plecak, nałożyłem kask na głowę, szare
rękawice. Pojechałem dalej, w głąb wioski zobaczyć jak idzie
remont mostu przez który można było wjeżdżać od wschodu do
wsi.
Teraz musiałem zawrócić o 180 stopni
i skierować się znów w stronę Międzyrzecza. Za Bobowickiem
skręciłem w prawo, kierunek Stołuń. Zaliczyłem kolejne
wioski i w Kuligowie zobaczyłem tabliczkę Kalsko
wskazujący leśną drogę. Postanowiłem pojechać właśnie nią
gdyż lubi poznawać nowe miejsca, drogi, kto wie co przyniesie
następny zakręt, rozczarowanie a może zachwyt. Warto rozszerzać
mapę okolicznych terenów.
Droga była zwarta i
"ubita" po ostatnim deszczu. Przyjemna jazda po małych
wzniesieniach leśnej drogi, ładna zieleń. Nie pamiętam dokładnie
ale było coś tam pięknego, ładnego co przykuło szczególnie
moją uwagę, muszę sprawdzić na wiosnę...
Wyjechałem w
Kalsku.
Ulotka.
Wiedziałem że jestem blisko Rokitna,
miejsca pielgrzymek, miejsca gdzie ludzie jadą modlić się o łaski
i dziękować za nie. Wiedziałem też, że sezon motocyklowy dobiega
końcu i nie wiem czy będzie okazja na to by zajechać do tej
miejscowości, okazji na podziękowanie za ten szczęśliwy rok, rok
samych powrotów jak to ktoś ładnie ujął. :)
Z
Kalska parę kilometrów do bazyliki. Na otwartej
przestrzeni asfalt suchy, lecz w lasach "wiało" chłodem
i nawierzchnia byłą wilgotna lecz w niczym nie utrudniało to
jazdy, przynajmniej coś innego dla urozmaicenia.
Wjechałem do Rokitna, wąskie uliczki. Motor postawiłem przed
długimi schodami które prowadziły do wejścia
kościoła. Monument budowli oświetlały z grymasem promienie powoli
zachodzącego letniego słońca. Wstąpiłem na chwilę bo środka by na
chwile uklęknąć, oddać pokłon obrazowi Matki Bożej i
odmówić krótką modlitwę.
Wyszedłem z
kościoła, przeszedłem się parę chwil po terenie sanktuarium, by
poczuć zapach rześkiego powietrza i przypomnieć sobie, jak piękny
był ten sezon, ile się nauczyłem, o czym mam pamiętać, jak stać
się lepszym i kierowcą, lepszą osobą...
Ostatnie
spojrzenie na nisko przystrzyżoną trawę, wielobarwne liście
drzew. Zbiegłem ze schodów, założyłem kask i ruszyłem w
piętnasto kilometrową drogę powrotną.
Słońce kryło
się już powoli za horyzontem, niebo udekorowane jakby czerwonymi
chmurami wyglądało pięknie. Ryk silnika, te widoki, doznania, to
właśnie kocham, to jest właśnie najlepsze w jeździe na motorze.
Gdy byłem już kawałek od Rokitna obejrzałem się za siebie,
bo miał być mój ostatni w tym roku wyjazd tam. Wracałem
zadowolony, pełny pozytywnej energii, pełen pozytywnych wrażeń. Z
tego wszystkiego zapomniałem rozwiesić tam ulotki... Mniejsza z
tym.
Gdy wróciłem do dziadków, zgasiłem
maszynę. Poszedłem do ogrodu i położyłem się na hamaku.
Spojrzałem w niebo przez liście jabłoni i pomyślałem...
"Było zajebiście".
Teraz powrót do
domu, pamiętam że nie miałem chęci się podnieść i jechać, bo tak
było tam przyjemnie, spokojnie i pięknie.
Podziękowania dla wytrwałych czytający moje wpisy :)
Kategorie
- Ekstremalnie (2)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (6)
- Turystyka (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)
- Wszystko inne (3)