Najnowsze komentarze
Africa23 do: Ja i ona
łoł niezłe :P ;D pozd.
bandzior22 do: Ja i ona
hahahaha dobre dobre ale ty tak ch...
dobry ten erotyk :D no i ta guma ż...
Shima rezza - Najlepsze rękawice j...
@beebas, dziękuje za wykład, poucz...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

15.02.2011 18:26

Denerwujące walentynki.

Początek nowego semestru, co najmniej nie napawa optymizmem. Wczorajszy dzień walentynki... Dzień ogólnego wkurwinia. Nie dość, że pierwszy dzień w nowym semestrze i już zaczyna się odwieczna walka z nauczycielami o oceny, kontuzjowana noga podczas... gry w rugby na "wuefie", zepsuty "pecet" to jeszcze gówniana pogoda przez którą moja mama nie pozwala mi wyjechać motorem z garażu po prostu mnie dobijają.

Czas w ogromnych ilościach pochłania szkoła, lekcje, nauka, po prostu mam wrażenie, że nie ma czasu na żadną przyjemność, albo jak już znajdzie się ta chwila to oczwyiscie ku mojemu ogólnemu wkurwieniu wszystko kończy się fiaskiem.




Miałem dzisiaj gdzieś wyiść, lecz jak zawsze coś nie wypali. Ale tak jest zawsze jak czegoś bardzo chcesz, zawsze coś się spieprzy i mistertny, układany godzinami plan działania szlag trafi i rozpłynie się w powietrzu jak kamfora. Dzięki tym pogrążonym planom mam chwilę czasu na kolejny, wyczerpujący mnie i Was wpis, motywuje mnie pare osób  które otaczają mnie na co dzień, ale także ludzie ze świata wirtualnego a wszystko dopełniają ukochane utwory takich zespołów jak Metallica, Dżem, System of a Down a także wiele innych. Ostatnio czuję, że muzyka dodaje mi sił bardziej niż co, lub kto kolwiek (najwyraźniej moi znajomi słabo się starają). 


Wczorajsze znienawidzone przeze mnie walntynki.
Pobudka 7:25, zjeść coś, ubrać się, spakować i do szkoły. Na piątej godzinie lekcyjnej graliśmy na wychowaniu fizycznym, w rugby... Było by bardzo fajnie i przyjemnie gdyby nie fakt, że gdy podczas gry gdy walczyło się o przedarcie na pole punktowe gdy upadałem na ziemię przygniatało mnie dobre 250kg masy ludzkiej w postaci moich kolgów którzy nie do końca pojmują sposób gry w tą brutalną i dynamiczną grę. Efektem tej półgodzinnej "wojny" o punkty, bo tego nie można nazwać grą, są pozdzierane ręce i łokcie, zajebiście boląca przy każdym ruchu prawa stopa i odnowiony po sobotnim koncercie rockowym ból karku, nie mówiąc już o zmęczeniu do końca dnia i pogorszonym nastroju. Dobił mnie fakt, że nie zdążyłem wysłać żadnej walentynkowej pocztówki czy co tam się wysyła, ale przynajmniej nie napędziłem tego walentynkowego szaleństwa.

Więc ! Szkoła sie skończyła, wróciłem do domu, zjadłem i rodzice postanowili jechać do dziadków. Pierwsza moja myśl to... zgadliście lub nie- motor. Miałem wizję, że zrobię choć pare kilometrów i polepsze sobie wydatnie dzisiaj i tak dołujący i denerwujący poniedziałkowy dzień a pod wieczór będę mógł czuć się choć trochę spełniony. Ubrałem się grubo, parę bluz itp. Ubieranie tego zajeło chwilę czasu i kosztowało mnie trochę moich mocno nadszarpanych dziś nerwów. Mówiłem rodzicą, że będę chciał trochę pojeździć na motorze, odpowiedzeli, tylko że jest zimno, na co ja im odparłem, że jestem ciepło ubrany i że żaden chłód nie jest mi groźny. I na tym się skończyło.

Zajechaliśmy do dziadków, przywitałem się po czym poszedłem odpalić maszynę. Szukałem w warsztacie rękawic do jazdy, bo swoje z ostatniego sezonu gdzieś posiałem. Wszystko przygotowane, wizjer w kasku wymieniony, kask już leży na kanapie motoru, ide do domu powiedzieć, że idę się przejechać.  Wchodze do domu i mówię "Mamo idę chwilę pojeździć", plan przejazdu już w głowie, gdzie pojade, już słyszałem szum powietrza i ryk silnika wkręconego na wysokie obroty gdy do moego ucho dobiegło "Nigdzie nie jedzisz..." Potraktowałem to w pierwszym momencie jako żart, i już zamykałem dżwi za sobą by wsiadać na Suzuki gdy usłyszałem kolejne słowa "Stój, gdzie idziesz?", na co ja "No jak to gdzie, pojeździć". I zaczęła się batalia z moją  matką i połową rodziny która nie podzielała mojego entuzjazmu i profitów z przerażdżki, najwyraźniej nie czuli blusa... Kłuciłem się z nimi z 10 min, że motor już czeka, że ja juz ubrany, że tak czekałem od dwóch tygodni na wyjazd, a oni swoje, " to zgaś go, zachorujesz, będziesz miał reumatyzm na starość, no i co z tego, poczekasz do wiosny, kto jeździ w zimie", nie chciało mi się juz tego słuchać, trzasnełem trzwiami i wyszedłem taki wkurwiony z tego domu jak nigdy. Wsiadłem na moto, manetkę gazu odkręciłem do końca, miałęm ochotę przyjebać w ten pierdolony dom i się zabić, poczuć przez chwilę prędkość, wszystkie problemy zostawić już za sobą, jak to śpiewała stara polska punk-rockowa kapela Fatum w piosence Mania szybkości. Jednak zachamowałem z piskiem i zsiadłem z motoru, nie chciałem wracać do domu, nie chciałem tam dzisiaj siedzieć, wszędzie, ale nie z moimi rodzicami. Jeszcze nie pamietam bym był taki zdenerwowany. Wstawiłem motor do warsztatu to zaczałem go wycierać z osiadłego przez dwa tygodnie kurzu, chwilę poszperałem, włączyłęm sobie piosenke Dżemu harley mój i po chwili przyszła moja mama z pretensjami, że jestem jakiś dziwny, nienormalny, szczerze mówiąc nie zwracałem na nią zbyt dużej uwagi, nie chciało mi się słuchać jej paplaniny i tylko podgłosniłem piosenkę.

W końcu przyszedł moment gdy trzeba wracać do domu, i znowu pieprzenie, marudzenie... Usiadłem tylko na chwilę w domu i już musiałem iść odrabiać lekcje... I tak do 23. Przez cały wczorajszy walentnkowy dzień dusiłem w sobie złość, nie wyznałem miłości mojemu motorowi, wynagradzając mu zimową samotność chwilą bliskości. Wiem pisze jak jakiś nienormalny z żółtymi papierami ale cóż, taki jestem, jak każdy człowiek mam swoje odpały.

Ale ostatni tydzień ma też swoję plusy, odświeżam swoją dawną znajomość, poznaję, choć na razie płytko jedną interesującą i urokliwą osobowiść, lecz dzisiaj dalsze poznawnaie jej nie powiodło się (jak ja kocham smak rozczarowania), poznałem nowych znajomych którzy podobnie jak ja czerpią z jazdy motorem energię do życia, odnalazłem nowe piękne utwory muzyczne, byłem na rockowym koncercie w Sulęcinie ?wake up & live?, zgadałem się na zlot w marcu i parę innych miej istotnych przyjemności.


Z niecierpliwieniem wyczekuję wiosny, i sytuacji, mozliwości która ona daje. Z jeszcze większym zniecierpliwieniem czekam na plecaczek na nadchodzący sezon.

Pozdrowiania dla wytrwałych, i przepraszam za błędy, bo nie mam dziś siły ich poprawiać... Minus za lenistwo.

Komentarze : 9
2011-02-16 15:26:13 zuch_partyzant

@beebas, dziękuje za wykład, pouczający, trochę skruchy sie przyda ;p

2011-02-16 14:24:59 dół

http://www.joemonster.org/p/14212/dol_jak_chuj

2011-02-16 11:32:25 Drewniacki

@beebas, przeczytałem wszystko! I bardzo mi się podobało :)

2011-02-16 11:09:04 beebas

Kurcze, czy ja nie mogę zrobić jakiegoś "krótkiego wpisu" tylko zawsze takie elaboraty mi wychodzą?
Ech...

;-)

2011-02-16 11:08:05 beebas

To w sumie strasznie smutne i wkurzające, że ludzie kompletnie się nie uczą na przykładach innych i mają taką krótką pamięć :-)
Czemu ciągle powtarzają się te same schematy i te same zachowania? Ech...
Partisan, miałeś prawo się wkurzyć, normalka, na takie "standardowe" teksty starszych reakcja Twoja była również typowa :-)
Ale teraz popatrz na to tak: dziadkowie to nie tylko Twoi dziadkowie, to przede wszystkim rodzice Twoich rodziców. Oni tak samo dostają ochrzan od swoich :-) Dziwne, prawda? ;-)
Myślisz, że przyjemnie im kiedy ich rodzice mówią, że są nieodpowiedzialni, że źle wychowują syna, że pozwalają mu bezkarnie na motocyklowe fanaberie, i to w zimie, kiedy "nikt normalny" na motocyklach nie jeździ itp itd.?
Domyślasz się pewnie, że tak jak Ty po ochrzanie od rodziców tak oni po ochrzanie od swoich rodziców są nieźle wkurzeni :-)
Dorosłość i odpowiedzialność buduje się bardzo ciężko jednak przy odpowiednim podejściu i odrobinie wysiłku da się to zrobić niezależnie od wieku ;-)
Następnym razem zamiast "trzaskać drzwiami" i "uciekać" weź głęboki wdech i zrób tak:
Weź ze sobą krzyczącego na Ciebie rodzica do pokoju gdzie siedzą dziadkowie. I powiedz: "Drodzy rodzice i dziadkowie, wiem, że się o mnie martwicie i chcecie dla mnie jak najlepiej. Wychowujecie mnie bardzo dobrze ucząc odpowiedzialności i mądrych decyzji pozwalając jednocześnie na spełnianie moich marzeń. Doskonale wiem, że na dworze (polu - jak jesteś z Krakowa) jest zima jednak bardzo trudno jest wytrzymać długo bez spełniania swoich pasji i marzeń. Wiem też, że jest zimno jednak dlatego ubrałem się bardzo ciepło. Nie chcę się przeziębić i przysparzać rodzicom dodatkowych zmartwień. Pojeżdżę króciutko a potem będę siedział w garażu więc w każdej chwili możecie mnie zawołać jeśli będę potrzebny. Chcę się uczyć odpowiedzialności za własne decyzje i proszę Was żebyście mi na to pozwalali upewniając się, czy o wszystkim pamiętam." - czy coś w ten deseń :-D
Niestandardowe zachowania najczęściej wywołują niestandardowe reakcje :-)
Wiem, może być trudno bo jak człowiek jest w emocjach to najchętniej by coś "rozpierniczył" zamiast rozsądnie myślał jednak warto spróbować "rozumowego" podejścia do problemu :-)
Zaskoczysz wszystkich, pokażesz, że wiesz o tym iż się o Ciebie martwią, podbudujesz ich obraz w ocenie dziadków, wybijesz im argument z ręki albo i wcale nie :-) Może się skończyć dokładnie tak samo czyli "nic mnie to nie interesuje, masz zostać w domu i koniec" :-) Jednak jeśli nie spróbujesz innych niestandardowych zachowań to zawsze będziesz miał to samo i wieczną "walkę" z rodzicami, nauczycielami, pracodawcami, żoną, dziećmi :-)
I obyś w takich chwilach wykazał się pamięcią "wczorajszego" dnia zamiast do swojego syna/córki zastosował tę samą metodą co dzisiaj Twoi rodzice do Ciebie :-)
Trzym się chłopie i pamiętaj - rodzice nas kochają i chcą dla nas jak najlepiej ale też są czyimiś dziećmi i przed swoimi rodzicami też chcą wypaść jak najlepiej - myśl szerzej i bardziej perspektywicznie - więcej zdziałasz niż zwykłym "trzaskaniem drzwiami" ;-)

A co do szkoły to niestety, taki już los, chwilowo nie mamy na to większego wpływu choć możemy nieco sobie "usprawniać" niektóre rzeczy :-)
Wszystko przyjdzie z czasem - najważniejsze to pamiętać żebyś sam panował nad sobą a nie oddawał panowanie innym - jeśli doprowadzisz do sytuacji, że to inni będą panami twojego życia i czasu to do końca będziesz miał "powtórkę ze szkoły" :-)
Przyjdzie moment kiedy będziesz musiał zacząć dbać o siebie sam (albo i jeszcze swoją o rodzinę) i wtedy to od Twoich decyzji będzie zależało czy będziesz miał czas na obowiązki, pracę, przyjemności, odpoczynek czy też wszystko sprowadzi się do "szkolnego schematu" :-)
Znacznie łatwiej jest przetrzymać "szkolny okres" kiedy zaczyna się go traktować nie jako przymus chodzenia do szkoły i na lekcje ale jako okazja do spotkań z kolegami i koleżankami. Myślenie nie o "nudnej lekcji" tylko o "rychłej przerwie" i planach co z kumplami i kumpelkami zrobimy przez ten fajny czas między jedną a drugą "przerwą na spotkanie z nauczycielem" :-)

I na koniec - jeszcze pokochasz te "Znienawidzone Walentynki" - przekonasz się. Jeszcze będziesz mówił "no czemu do tych następnych Walentynek tak daleko?" ;-)

Pozdrawiam
"Wujek dobra rada"
:-)

2011-02-15 23:04:48 nikamo

czekasz na plecaczek tzn ze gdzie jest? :>

2011-02-15 22:36:32 david11

Ile Ty masz chłopie lat?

2011-02-15 21:44:52 zonki

zachowanie typowego nastolatka kapanego w goracej wodzie, rodzice mieli racje, sam kiedys bylem taki jak Ty...
powodzenia w realizacji pasji ale naprawde bezpieczenstwo to podstawa z wiekiiem to doceniamy coraz bardziej

2011-02-15 21:12:39 bynek

Wsiadłem na moto, manetkę gazu odkręciłem do końca, miałęm ochotę przyjebać w ten pierdolony dom i się zabić, poczuć przez chwilę prędkość-- heheh myslałem ,że tu zjadę ze śmiechu :):)

  • Dodaj komentarz